... ale ten film obejrzałem z bólem. Tym większym, że niby wszystko jest na swoim miejscu, 007 w spódnicy to temat wręcz genialny i z potencjałem, a został to wszystko tak koncertowo zawalone. "Modesty..." nudzi, momentami irytuje, dobre sceny można zliczyć na palcach jednej ręki. Plusy to Vitti i Stamp w rolach głównych, krajobrazy, wpadająca w ucho piosenka tytułowa oraz końcówka. Ogólnie solidnie się rozczarowałem i nie mam zamiaru wracać do tego tytułu. :/