to bardzo sprawny realizacyjnie obraz, który pomimo 2 godzin wartko toczy się naprzód, przynosząc opowieść iście Gombrowiczowską o maskach, pupach, kompromisach, które tak naprawdę zabijają w nas, nas samych i desperackiej próbie ratunku.....
polecam a jakże
Verhoeven to drań! I za to go cenię. Jest sobą. Gwałci kobietę, a ja mu w tym kibicuję i idę z nim przez historię pod rękę, choć jego bohaterka to taka sama psychopatka jak jej oprawca. Może właśnie dlatego?
no właśnie
myślę, że jednak jest między nimi subtelna różnica
bo ją postrzegam jednak jako ofiarę:
własnej uległości, kompromisów czytaj: gwałtów na samej sobie, czy wreszcie cudzych oczekiwań względem niej etc.
Na osłodę obrazek z epoki:
Goodbye horses!
http://theplaylist.net/remember-late-jonathan-demme-great-video-essay-use-close- 20170426/